DYMARKI 1969 : Znów płoną dymarki…

Tytuł

DYMARKI 1969 : Znów płoną dymarki…

Temat

MAGAZYN „Słowa Ludu” 13 września 1969 r.
Znów płoną dymarki…

Opis

MAGAZYN „Słowa Ludu” 13 września 1969 r.
Znów płoną dymarki…
Od początków naszej ery, a może i jeszcze wcześniej, niosły się w ciągu stuleci w promieniu wielu mil od Łysej Góry, po zboczach i wzniesieniach, nie przemijające dymy. Mogło to wyglądać na jakoweś nieczyste sprawki, bo bożkowie pogańscy gęsto gnieździli się wówczas w okolicy.
W swą zaś i pomroce uwijały się okryte skórami postacie, diabłem wszystko zagasło, ziemia ostygła i schowała tajemnicę, aby je wydać dopiero w następnych wiekach. Odkrywać mianowicie zaczęła przemieszane z nią żużle. Natykali się na nie co krok orający pola chłopi i srodze narzekali, że utrudniają uprawę.
Wybierali całe jego kloce i układali na miedzach, wysypywali na drogi, czasem użyli jako podwaliny pod budowaną stodołę czy stajnię. Aż wzięli żużel do ręki naukowcy. Okazało się wtedy, że jest to historyczne znalezisko. Żużel poświadczył, iż krzątanina wśród dymów przed dwoma tysiącami lat była nie czym innym jak ówczesnym prymitywnym hutnictwem żelaza świętokrzyskiego hutnictwa dzisiejszym ludziom nawykłym do giętkiej stali wytapianej we wspaniałych martenach.
Od dymarek wszystko to swój rodowód wiedzie. Jednak wabić będą przede wszystkim tańce, zakąski i jarmarki urządzone dla powszechnej uciechy, inni przstaną tam, gdzie dla nauki społeczeństwa rozpalone zostaną starożytne piecyki, a rozbite po 24 godzinach podtrzymywania w nich ognia – ukażą płynne żelazo. Dla tego właśnie widowiska chcieliby gęsto do nas zjeżdżać nawet zagraniczni goście.
Była Ziemia Świętokrzyska w pierwszych wiekach naszej ery już tak wielkim ośrodkiem produkcji hutniczej, że można mówić, iż stanowiła unikat w Europie. Na zboczach – głównie północnych – pasma Gór Jeleniowskich i wschodniej połowy pasma Łysogórskiego, Łysogórskiego na północ sięgając aż po rzekę Kamienną, dymiły setki tysięcy ziemnych piecyków, ułożone w przemyślane ciągi.
Był to też ośrodek bardzo sprawnie zorganizowany hutników poprzedzał kończyła robota kurników. Ślady mówią, że choć piecyki były nieduże, a każdy służył tylko do jednego wytopu, który dawał w ciągu doby 14 kg żelaza o handlowej wartości z 200 kg rudy, żelaza topiono tyle, że mieszkańcy nie byli go w stanie zużyć wyłącznie dla własnych potrzeb.
Handlowano więc nim nawet z odległymi krajami. W ziemi obok żużla odkopano bowiem rzymskie monety – denary Wespazjana i Trajana.
O żużlu znajdowanym w obfitości na Ziemi Świętokrzyskiej napisał po raz pierwszy Stanisław Staszic w swoim „ Ziemiorództwie Karatów, gór i innych ziem i równin Polski” w 1815 roku, ale minęło od tej daty ponad sto lat, zanim zwrócił on na siebie uwagę naukowców. Byli nimi uczeni krakowscy, stał na nich czele profesor Mieczysław Radwan., który już dziś nie żyje.
Ponieważ odkryto, iż wskutek niedoskonałości wytopu starożytni hutnicy pozostawili po tym żużlu do 50 proc. zawartości żelaza Przez kilkanaście lat między wojnami, obmyślano do niego przede wszystkim praktyczne zastosowanie, wywożąc go z pół dla powtórnego spożytkowania w hutach, nie tylko kieleckich, ale i śląskich. Dokładnych badań archeologicznych doczekał się dopiero w naszych czasach.
Badania rozpoczęte przez prof. Radwana poprowadzili dalej pracownicy Polskiej Akademii Nauk i Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Znakomitym znawcą wszelkich osobliwości starodawnego hutnictwa świętokrzyskiego, które poprzedzało rozwój hutnictwa średniowiecznego i przysporzyło naszemu rejonowi niezwykłej chwały, jest dziś dr Kazimierz Bielenin i on to będzie dawać ciekawym tę niezwykłą lekcję historii u stóp odwiecznej puszczy.
Osiem piecyków, które kolejno będą się rozpalać i wygasać na oczach świadków jest tylko rekonstrukcją prawdziwych, ale sposób wytopu będzie w nich wiernie powtórzony. Fragmenty prawdziwych pieców naszej starożytności, te które znaleziono na skraju Nowej Słupi przy drodze na Święty Krzyż.

„Słowo Ludu” 13 września 1969
DYMARKI `69

Źródło

MAGAZYN „Słowa Ludu” 13 września 1969 r.

Data

1969